Przerażeni niedawnym incydentem z demonem, bohaterowie postanowili wyruszyć do trzeciej osady goblinów. Wędrując dalej przez las, natknęli się na znaki i symbole Maglubiyeta – pospolitego bóstwa goblinów, boga opresji i niewolnictwa, zwanego „lordem bitwy”. Gobliny rozwieszały jego symbole nie z szacunku, lecz ze strachu. Znaki te oznaczały terytorium goblinów i miały za zadanie odstraszyć przybyszów.
Dzięki magii Jątka drużyna stała się bardziej skuteczna w zakradaniu się. Ambraxas postanowił zostać w tyle – jego ciężka zbroja uniemożliwiała podejście z ukrycia – podczas gdy Bao i Hilda wyruszyli na zwiad. W tym czasie drakon poświęcił swoją tarczę Hoarowi, swemu patronowi, w podzięce za ocalenie przed demoniczną magią.
Z koron drzew Bao dostrzegł, że drzewa otaczające osadę są jedynie iluzją – miały zmylić nieproszonych gości. Cała drużyna zebrała się na skraju lasu, by obserwować goblińską osadę. Wokół niej wisiały nabite na pale ciała nieumarłych – głównie goblinów – którymi patrole pomiatały z widoczną pogardą. Wyglądało na to, że gobliny były im wrogie i z nimi walczyły.
Ambraxas zaryzykował i postanowił wejść do obozu bez walki, by porozmawiać z wodzem. Ruszył wyprostowany, bez broni i tarczy. Początkowo gobliny ich nie widziały, ale gdy minęli bramę zostali zauważeni, zareagowały zaskoczeniem, lecz nie zaatakowały – były jednak gotowe do bitwy.
We wnętrzu osady bohaterów przywitał gobliński szaman – przywódca tej osady. Zaprosił ich do swojego namiotu, by omówić sprawy związane z ich obecnością. Wiedział, że nie są kultystami, w przeciwieństwie do poprzedniego wodza, którego nazwał idiotą. To właśnie on utrzymywał iluzję wokół obozu, chcąc ukryć się przed jakimś kultystą. Obiecał Ambraxasowi, że gobliny opuszczą to miejsce, gdy kultysta – przemieniający ich pobratymców w żywe trupy – zginie.
Ambraxas podjął negocjacje. Szaman zażądał zabicia nekromanty. W zamian za to Wilcze Łęgi miały otrzymać magiczne drewno do budowy palisady wokół wioski oraz pakt o nieagresji. Ambraxas przyjął warunki, ale przysiągł, że jeśli jakikolwiek goblin skrzywdzi mieszkańca lub gościa kasztelu, pakt zostanie zerwany, a on sam wyciągnie konsekwencje.
Bohaterowie dowiedzieli się też, że gobliny nienawidzą nieumarłych, a kultysta para się nekromancją. Szaman oznajmił, że jego skauci będą obserwować drużynę i chwalił Hildę, że udało jej się jednego z nich dostrzec gdy rozbili obóz – skauci mieli raportować wodzowi. Szaman wskazał Hildzie bardzo dokładną drogę do kryjówki kultysty – hobbitka bez trudu ją zapamiętała.
Wyruszyli na północ. Podróż przez las i górską dolinę zajęła dwa dni. Ostatnie godziny drogi ułatwił im spektralny wierzchowiec o postaci jelenia przywołany przez paladyna – drużyna zmieniała się w siodle, by uniknąć zmęczenia. Gdy opuścili las, ujrzeli eksplozję magii rozchodzącą się przez kilometry – jej źródło znajdowało się między górami.
Po wyjściu z górskiego wąwozu weszli na teren przeklętej polany, o której wspominał goblin. Ziemia była tu spaczona przez nekrotyczną magię – to tu miały miejsce wspomniane wcześniej eksplozje energii. Przechodząc przez polanę, minęli skałę, zza której ujrzeli smoka przebitego przez ostre, stożkowe skały. Ze smoczego ciała nieustannie sączyła się krew, a u jego podnóży znajdowała się zakapturzona postać przy stole pełnym narzędzi. Wokół leżały spętane gobliny, otoczone klatkami z ich nieumarłymi braćmi.
Obserwując działania kultysty, bohaterowie zrozumieli, że wykorzystuje on smoczą krew do opracowywania rytuału, a gobliny były jego obiektami testowymi. To ich zwłoki były źródłem wcześniejszych eksplozji mrocznej energii. Widok martwego smoka i zapach jego krwi wzbudziły w Ambraxasie furię.
Drakon i Bao ruszyli do ataku, podczas gdy Hilda i Jątek wsparli ich z dystansu. Kultysta uwięził tabaxi w magicznej pułapce i rzucił czar trującej chmury, obejmując nią Bao i Ambraxasa. Nieumarli rzucili się do walki. Chmura była tak silna, że powaliła Bao, lecz Ambraxas był wystarczająco blisko, by go uleczyć. Jątek także został wciągnięty w toksyczną mgłę. Hilda obeszła chmurę i eliminowała posiłki kultysty.
Gdy mnich i paladyn opuścili strefę chmury, kultysta zniknął. Dzięki magicznym zmysłom Ambraxas wyczuł go ukrytego w czaszce martwego smoka i bez wahania cisnął świetlistą włócznią w to miejsce. Cios okazał się celny – czaszka pękła, a z jej wnętrza wypadł przemieniony w nieumarłego półsmoka kultysta.
Rozpętała się ciężka walka. Wróg był większy od Ambraxasa, a jego łuski twardsze niż drakońskie. Hilda raz za razem trafiała go strzałami, a duet wojowników stawił mu czoła w bezpośrednim starciu. Dzięki wsparciu leczniczej magii Jątka udało się go ostatecznie pokonać, a wyzionął ducha gdy Bao wyrwał jego skrzydała. Drakon odciął głowę martwego już kultysty jako trofeum i dowód wypełnienia przysięgi.
W pewnej chwili strzała wylądowała u ich stóp – wystrzelił ją gobliński skaut, który po krótkim geście aprobaty zniknął. W walce poległ Rabuś, lecz udało się go uratować. Hilda znalazła Pas Pajęczej Wspinaczki, a Ambraxas i Bao zabrali wszystkie księgi i dokumenty kultysty. Przeklęta polana zaczęła się powoli uzdrawiać.
Po odpoczynku powrócili do szamana i oddali mu głowę kultysty, by dołączył ją do swojej kolekcji. Ambraxas przypomniał o przysiędze, po czym drużyna udała się do kasztelu. W Wilczych Łęgach zastali budowaną już palisadę – o poranku drewno pojawiło się na skraju lasu, zgodnie z obietnicą goblina.
W kasztelu Edmund przedstawił Ambraxasowi Elwirę – skrybę przysłaną przez braci Fiddletone, która już uporządkowała większość papierów. Hilda posiliła się, a drakon i tabaxi przeglądali dokumenty kultysty. Tabaxi znalazł wzmiankę o magicznych kolczykach i zabrał ją. Wyjawił Ambraxasowi, że szuka biżuterii o migicznych właściwościach, i że jako ostatni członek swojego klanu czuje obowiązek ją odnaleźć.
Ambraxas z dokumentów dowiedział się, że nieumarłe konstrukty kultystów były im nieposłuszne. Spalił wszystkie pisma oprócz jednej notatki, którą zatrzymał Bao. Następnie udał się do skarbca i wręczył mnichowi pierścień ze swych podróży – nie był to artefakt z jego klanu, lecz dar w dowód szacunku i zaproszenie do Bractwa. Bao przyjął zaproszenie i dołączył do drużyny.
Nastała noc – wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek, z wyjątkiem Jątka, który całą noc spędził w karczmie, upijając się do nieprzytomności. Jednak sen nie trwał długo – każdemu przyśniła się ta sama wizja: rycząca smocza paszcza. Wkrótce potem ziemia zadrżała.
Ambraxas natychmiast wybiegł na dziedziniec, zarządził ewakuację i upewnił się, że wszyscy są cali. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Bohaterowie zebrali się i zrozumieli, że nie był to przypadek. Elwira, ku ich zaskoczeniu, okazała się znać na magii – i była w tym dobra. Oznajmiła, że potrafi wskazać drogę do smoka ze snu. Jego leże miało znajdować się 25 mil na południe. Dołączyła do drużyny w tej misji.
Ambraxas mianował Jątka swoim tymczasowym zastępcą i kazał mu zająć się sprawami Bractwa Złotej Włóczni podczas jego nieobecności.