Nesraelle, znana wśród ludzi jako Nessa, opuściła Podmrok w młodym wieku. Nigdy nie zdradziła powodów swego wygnania. Jej uroda była bezsprzeczna: obsydianowa skóra, srebrzyste włosy i rysy, które przyciągały spojrzenia wszędzie, gdzie się pojawiła. Dla wielu była egzotyczną fantazją, obietnicą zakazanego owocu. Zamiast współczucia czy szacunku, spotykała jednak jedynie ciekawość i pożądanie. Młoda i uległa, często nie miała wyboru. Nauczyła się przetrwać, płacąc ciałem za dach nad głową i skórkę chleba. Pogodziła się z tym, że świat nie da jej innej drogi. Była obiektem fascynacji i pogardy zarazem: mężczyźni szukali jej nocami, kobiety widziały w niej zagrożenie, a społeczność hańbę i źródło plotek.
Pewnej nocy pojawił się ktoś inny niż wszyscy. Przybył znikąd, a jego obecność niosła ze sobą chłód i niepokój. Nessa sądziła, że to potężny czarodziej, może arystokrata w przebraniu. W rzeczywistości był to Varikas. Arcydiabeł z czeluści piekielnych, który z jakiegoś nieznanego powodu zwrócił na nią uwagę. Nigdy nie wyjawił, dlaczego właśnie ona stała się jego wyborem. Być może był to kaprys istoty, dla której życie śmiertelnika nic nie znaczyło. A może kara za grzechy, których nikt nie pamiętał. Niezależnie od powodu, Varikas zostawił ją brzemienną.
Tak narodził się Rhaziel. Dziecko pięknej, lecz złamanej kobiety i piekielnego władcy. Od pierwszych chwil był odtrącany przez ludzi. Jego oczy jarzyły się blaskiem nie z tego świata, a cień zdawał się lgnąć do niego jak wierny towarzysz. Dla mieszkańców wioski był bękartem diabła. Skórę miał ciemnoszarą, w spadku po matce, lecz w jego rysach i spojrzeniu czaiło się dziedzictwo ojca. We Wrotach Baldura takie dziecko nie miało prawa do normalnego życia.
Rhaziel dorastał w nienawiści tłumu, w obelgach i spojrzeniach pełnych pogardy. Ludzie widzieli w nim tylko echo piekła: wysokiego chłopca o mocnej sylwetce, szarej skórze i rogach wyrastających z czoła. Nessa jednak nigdy go nie porzuciła. Kochała syna bezwarunkowo, z dumą i bólem zarazem, świadoma, że każdy jego krok będzie naznaczony piętnem ojca. Była dla niego protektorem, ostoją i jedynym światłem w życiu pełnym mroku. Jej uroda nigdy nie zgasła, jakby sama natura odcisnęła na niej swoje piętno, zatrzymując czas i czyniąc ją równie piękną jak w dniu, w którym opuściła Podmrok.
Nessa nie ukrywała przed nim prawdy, lecz Rhaziel nigdy nie spotkał swego ojca. Wiedział tylko, że był to diabeł, który zniszczył życie kobiety, którą kochał najbardziej. W jego sercu od początku płonęła nienawiść, nie do piekła jako miejsca, lecz do Varikasa.
Choć miała zaledwie szesnaście lat, gdy go urodziła, Nessa potrafiła kochać bezgranicznie. Była gotowa znieść każde upokorzenie, byle Rhaziel miał co zjeść, byle miał siłę przetrwać. To właśnie ta świadomość sprawiła, że chłopiec w wieku dziesięciu lat zaczął kraść. Nie z chciwości, lecz po to, aby matka nie musiała wracać do dawnego życia. Najpierw były to jabłka, chleb, drobne monety. Z czasem, dzięki ostrożności i sprytowi, jego łupy stawały się coraz cenniejsze. Gdy Nessa odkryła, co robi, błagała go, by przestał. Nie chciała, by krew Varikasa zawładnęła jego duszą. Ale Rhaziel nie słuchał. Robił to dla niej!
W wieku czternastu lat zaczął przyjmować pierwsze zlecenia. Balansował na granicy. Nie mordował, choć wielu tego od niego oczekiwało. Życie stanowiło dla niego barierę, której nie chciał przekraczać dla pieniędzy. Ale w obronie własnej granica ta stawała się płynna. Jeśli ktoś sięgnął po nóż czy miecz z zamiarem pozbawienia go życia, Rhaziel nie miał wątpliwości, by oddać cios, nawet śmiertelny. Wszystko po to, aby utrzymać matkę. To jego zarobki pozwoliły jej wreszcie odciąć się od przeszłości. Najczęściej pracował dla ludzi z półświatka; zbirów i oprychów, którzy wykorzystywali jego spryt i siłę tam, gdzie strażnicy nie chcieli zaglądać.
Jego pierwszym stałym zleceniodawcą był człowiek znany jako „Szczur”. Nikt nie znał jego prawdziwego imienia; mówiono, że nawet on sam je porzucił dawno temu, gdy zatruł całe swoje życie intrygami i zdradami. Był niskim, wychudzonym oprychem o oczach przypominających czarne paciorki. Rządził grupą złodziejaszków, a jego siła tkwiła nie w mięśniach, lecz w sieci zastraszonych ludzi, którzy bali się odmówić.
Szczur wysyłał Rhaziela po to, by odzyskiwał długi, rozbijał meliny konkurencji, zastraszał handlarzy, odbierał paczki, które miały nigdy nie dotrzeć do właściciela. Zawsze kusił go złotem i obietnicą lepszego jutra. Nigdy nie prosił wprost o morderstwo, ale sugestia była oczywista: gdyby Rhaziel przekroczył tę granicę, pieniądze stałyby się o wiele większe.
Chłopak nigdy nie uległ. Był brutalny, bezwzględny w walce, lecz życie wciąż stanowiło dla niego granicę. To czyniło go w oczach Szczura cennym, leczniepokornym narzędziem. Zleceniodawca wiedział, że Rhaziel działa skutecznie, ale też pamiętał każdy bunt, każdą odmowę. I choć lata mijały, wspomnienie tego chudego oprycha wciąż wisiało nad Rhazielem jak cień, który może pewnego dnia powrócić, by upomnieć się o długi przeszłości.
Rok później Rhaziel podjął decyzję. Opuścił matkę. Nie z braku miłości, lecz właśnie z niej. Chciał, aby Nessa mogła zamieszkać w spokojnym miejscu, z dala od wielkich miast i ich plugastwa, bez konieczności ucieczek przed gniewem i strachem innych ludzi. Wiedział, że jego obecność zawsze będzie przyciągać uwagę. Zbyt wielu szeptało o „diabelskim dziecku”, zbyt wielu patrzyło na Nessę jak na matkę potwora. Zostawił jej większość zarobionych pieniędzy i pożegnał się, obiecując, że nigdy nie przestanie jej wspierać. Nie wracał osobiście, ale sakiewki pełne złota docierały do niej regularnie.
Teraz Rhaziel ma dwadzieścia lat. W jego oczach kryje się chłód Varikasa, lecz w sercu wciąż płonie ogień Nessy. Stał się wojownikiem, który nie ufa nikomu, lecz dla tych, na których mu zależy, gotów jest oddać życie. O Bractwie Złotej Włóczni i kasztelu Cztery Dęby usłyszał przypadkiem. Ale Rhaziel wierzył, że los nie splata ścieżek bez powodu. A on miał cel. Udowodnić światu, że krew diabła nie musi określać przeznaczenia.