Żywoty i Legendy

Felix:

Płomień Selûne

07/09/2025

Urodził się w Luskan — Mieście Żagli, gdzie morze huczy jak gniewny bóg, wiatr tnie powietrze niczym ostrze, a cienie szepczą głośniej niż fale. Jego ojciec był człowiekiem prostym, o silnych dłoniach i uczciwym sercu, który pracował z kupcami przypływającymi do portu. Matka zaś była inna. Wykształcona, pełna gracji, z nutą szlachetności, o której nigdy nie mówiła. To ona nauczyła go czytać, zanim inne dzieci poznały choćby litery. Po niej odziedziczył niepokój ducha i głód wiedzy, którego nigdy nie potrafił zaspokoić.

Lecz gdy miał siedem lat, wszystko runęło. Obudziły go krzyki — i coś w powietrzu, coś dusznego, ciężkiego, nienaturalnego. Do dziś słyszy jej krzyk: ostry, pełen rozpaczy… i ostatni. Rzucił się biegiem, lecz nim dotarł, uderzyła go ciemność. Jego ostatnim wspomnieniem była wysoka, mroczna sylwetka pochylająca się nad nim. Potem — tylko pustka.

Gdy odzyskał przytomność, jego rodzice już nie żyli. Ich ciała były zimne, a dom pełen ciszy. To wtedy w jego życiu pojawił się Morenth. Obcy człowiek w czarnym płaszczu, który przemawiał łagodnym głosem i obiecał, że nie zostanie sam. Nie mając nic — poszedł za nim.

Dom Morentha stał pośrodku lasu, z dala od ludzi. Tam spotkał innego chłopca, nieco starszego, którego Morenth nazywał po prostu Sługą. Szybko stali się nierozłączni — bracia bez wspólnej krwi, połączeni obowiązkami i lękiem. Sam Morenth był człowiekiem pełnym tajemnic. Często znikał w podziemiach swego domu, zostawiając po sobie zwoje i księgi zapisane dziwnymi symbolami. Myślał, że nie rozumie — ale się mylił. Dzięki matce potrafił czytać. I tak odkrył słowa, których żaden śmiertelnik nie powinien znać: o śmierci, o mocy czerpanej z cienia, o paktach zawieranych z tym, co nieśmiertelne.

Zrozumienie przyszło jak nóż — Morenth nie był uczonym. Był nekromantą. Spytał Sługę, czy to on zabił jego rodziców. Chłopak zaprzeczył, ale ostrzegł go: nie ufaj mu. Kilka dni później zniknął. Morenth powiedział, że „odszedł z własnej woli”, lecz on wiedział lepiej.

Mijały lata. Został sam. Pilnował domu, lecz w ukryciu studiował jego księgi. Aż pewnego dnia ciekawość zwyciężyła strach. Zszedł do zakazanej piwnicy. Za regałem odkrył tunel, który prowadził do ogromnej komnaty pod ziemią — biblioteki, laboratorium i grobowca w jednym. Na ścianach wisiały klatki. W jednej z nich spoczywało ciało… a wraz z nim obecność, dusza uwięziona, targana bólem. Rozpoznał strzępy odzieży. To był on. Sługa. Nie odszedł. Został poświęcony.

Jego oddech go zdradził. Morenth wtargnął do komnaty, jego dłonie płonęły mocą, a twarz wykrzywiła się w furii. Pochwycił go. Wtedy pękło coś w nim — strach, rozpacz, gniew. Wyrzucił z siebie słowa, które niegdyś czytał w jego notatkach. Słowa, które paliły język jak trucizna:

„Mortalis anima… exuro vita…”

To był czar Palec Śmierci. Moc eksplodowała. Morenth krzyknął, gdy jego życie zostało wyrwane z ciała. Jego oczy — szerokie, przerażone — wypaliły się w jego pamięci. Upadł, a jego ciało zwiotczało, po czym uniosło się z powrotem — już nie jako człowiek, lecz bezwolny trup.

Padł na kolana, błagając — kogokolwiek, cokolwiek — o ratunek. I wtedy ktoś go usłyszał.

Światło przeszyło mrok. Delikatny głos, jak pieśń samego księżyca, szepnął do niego. Selûne — Pani Księżyca — odpowiedziała na jego modlitwę. Jej blask wypełnił komnatę, spalając plugastwo, aż nie pozostał nawet popiół. Ujrzał ją — kobietę z czystego srebra, o oczach pełnych łagodności i odległego smutku. Uratowała go… a potem zniknęła.

Gdy się obudził, miejsce się zmieniło. Klatki już nie było. Zamiast niej zawisła srebrna latarnia, ciężka, misternie rzeźbiona. W jej szkle wirowały cienie — jak dusze dryfujące w półmroku. Tętniła mocą Morentha… i boskim światłem Selûne. Zabrał ją. I od tamtej pory nosi przy sobie.

Tej samej nocy złożył przysięgę. Że będzie służył Selûne. Że wykorzysta wiedzę, którą ukradł, by chronić innych przed losem Sługi. Nawet jeśli miałoby go to kosztować życie — nie pozwoli, by mrok znów pożarł niewinnych.

Od tamtej pory minęło niemal dwadzieścia lat. Wędruje od miasta do miasta. Studiował w świątyniach Selûne, nauczył się języka niebios, by kiedyś znów przemówić do swojej bogini. Leczył rannych, prowadził zagubionych i walczył z potworami w imię jej światła.

Ostatnio jego kroki skierowały go ku Neverwinter. Po drodze natknął się na spalone obozowisko — zniszczone, ciche. Z lasu wyszedł tylko jeden człowiek: Varikas, który nazwał się kupcem. Coś w nim jednak budziło niepokój. Mówił o wspólnocie — Bractwie Złotej Włóczni w Kasztel Cztery Dęby. Odrzucił jego zaproszenie, lecz nazwa utkwiła mu w pamięci.

Teraz stoi przed bramami Czterech Dębów. Nowe miasteczko, rozdarte przez kłopoty, rosnące mimo widma nieumarłych. To właśnie takie miejsca wzywa do niego Selûne.

Może tu odnajdzie cel. A może — odpowiedzi.

Type of Model
Collection Model
Provider
Collection Provider
Bundle
Collection Bundle
Species
Collection Species
Race
Collection Race
Class
Collection Class
Gender
Collection Gender